Po raz drugi z rzędu Parma notuje bezbramkowy remis - tym razem, na Stadio Tardini, dzieląc się punktami z Como. Trzeba jednak przyznać, że był to występ zdecydowanie lepszy od tego, który zobaczyliśmy tydzień temu w Genui i to pod każdym możliwym względem.

Ci, którzy spodziewali się całkowitej dominacji Como, byli mocno zaskoczeni przebiegiem spotkania, zwłaszcza w jego pierwszej odsłonie. Wprawdzie goście mieli przewagę terytorialną, jednak nie wynikało z niej zupełnie nic — a to za sprawą świetnej organizacji gry Crociatich, którzy wykazali się dużą dyscypliną taktyczną. Nie bez znaczenia była również rola Keity, który w taktycznym planie Cuesty całkowicie wyłączył z gry kluczowego zawodnika Como – Paza. Efekt tych wszystkich zabiegów był taki, że Parma konsekwentnie utrzymywała rywali na dystans, a przy tym – co dla niej dość nietypowe – sama potrafiła stwarzać zagrożenie pod bramką przeciwnika.

W 12. minucie Valenti, wykonując aut z około 30 metrów, dorzucił piłkę w pole karne gości wprost na głowę Cutrone, którego strzał zatrzymał się na poprzeczce. Futbolówka wróciła jeszcze w pole gry pod nogi napastnika Parmy, jednak jego dobitkę z ostrego kąta zdołał obronić Butez. Minutę później Cutrone ponownie dał o sobie znać, decydując się na strzał z dystansu, który jednak minął poprzeczkę w dość znacznej odległości.

W 35. minucie Parma stworzyła sobie stuprocentową sytuację do objęcia prowadzenia. Po przejęciu piłki na połowie Como, Ordoñez prostopadłym podaniem uruchomił Britschiego, ten miękko dośrodkował na piąty metr wprost do nabiegającego Bernabé, który z czystej pozycji posłał piłkę wysoko nad bramką. Trzy minuty później podopieczni Cuesty ponownie zagrozili bramce Como – po rzucie wolnym piłka trafiła na skraj pola karnego do Valentiego, który bez namysłu uderzył z woleja, ale trafił wprost w dobrze ustawionego Buteza.

W 42. minucie piłka zatrzepotała w siatce gości – Cutrone, otrzymawszy prostopadłe podanie, wpadł w pole karne i jak na tacy wyłożył futbolówkę Ordoñezowi, który bez problemu umieścił ją w bramce. Radość gospodarzy była jednak przedwczesna – gol nie został uznany z powodu pozycji spalonej Cutrone.

Na zakończenie pierwszej połowy Como po raz pierwszy w jakikolwiek sposób zagroziło bramce Parmy. Caqueret odebrał piłkę Bernabé, po czym z boku boiska dośrodkował w pole karne, gdzie nabiegający Morata uderzył głową ponad poprzeczką. Tym akcentem zakończyła się pierwsza odsłona gry, w której dużo lepsze wrażenie pozostawili podopieczni Cuesty.

Druga połowa nie przyniosła wielu emocji, choć sam obraz gry uległ zmianie. Como niemal całkowicie przejęło inicjatywę, prowadząc atak pozycyjny, natomiast Parma w pełni skoncentrowała się na defensywie – co w zupełności wystarczyło, by skutecznie powstrzymywać próby gości. W 54. minucie Da Cunha zdecydował się na strzał z granicy pola karnego, lecz trafił wprost w Suzukiego. Od tego momentu aż do 80. minuty na boisku działo się niewiele.

Dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Parma miała kolejną stuprocentową okazję. Po rzucie wolnym z okolic środka boiska Suzuki posłał piłkę w pole karne, gdzie Benedyczak wygrał pojedynek główkowy i zgrał futbolówkę do Del Prato, którego strzał z dobrej pozycji obronił wychodzący z bramki Butez. W końcówce spotkania dwie groźne akcje przeprowadziło Como. Najpierw w 85. minucie Douvikas po dośrodkowaniu Smolčicia uderzył głową wprost w Suzukiego, a w 94. minucie Kuhn, mając dobrą pozycję na jedenastym metrze, posłał piłkę wolejem nad poprzeczką. Po pięciu doliczonych minutach sędzia Chiffi zagwizdał po raz ostatni – bezbramkowy remis stał się faktem.

Nie był to mecz idealny, ale w przypadku Parmy można mówić o najlepszym występie w trwającym sezonie. Zespół Carlosa Cuesty wreszcie przypominał prawdziwą drużynę, a organizacja gry i dyscyplina taktyczna stały na wysokim poziomie. Nadal jednak można mieć sporo zastrzeżeń do sposobu dystrybucji piłki, choć mimo to Crociati potrafili kreować sytuacje – co samo w sobie jest pozytywnym sygnałem, nawet jeśli skuteczność wciąż pozostawia wiele do życzenia. Ten mecz można więc uznać za promyk nadziei na lepsze dni – wkrótce przekonamy się, czy był to faktyczny przełom, czy tylko jednorazowy wyskok.

Żółte kartki: Diego Carlos (C)

Składy:

PARMA (4-3-2-1): Suzuki; Delprato, Circati, Valenti, Britschgi; Keita, Estevez, Ordonez (72' Sorensen); Bernabé (75' Hernani), Cutrone (90' Djuric); Pellegrino (75' Benedyczak).

COMO (4-2-3-1): Butez; Smolcic, Diego Carlos, Kempf, Moreno; Da Cunha (72' Baturina), Perrone; Vojvoda (46' Diao), Nico Paz, Caqueret (46' Kuhn); Morata (72' Douvikas).