Zaloguj się
Serie A
| P. | Klub | M. | Pkt. | + / - | |
| 1. | Napoli | 10 | 22 | 16 - 8 | |
| 2. | Inter | 10 | 21 | 24 - 12 | |
| 3. | Milan | 10 | 21 | 15 - 7 | |
| 4. | Roma | 10 | 21 | 10 - 5 | |
| 5. | Bologna | 10 | 18 | 16 - 8 | |
| 6. | Juventus | 10 | 18 | 14 - 10 | |
| 16. | Parma | 10 | 7 | 5 - 12 |
| Zawodnik | Bramki | ||
| Mateo Pellegrino | 2 | ||
| Patrick Cutrone | 1 | ||
| Alessandro Circati | 1 | ||
| Adrian Bernabe | 1 |
| 10 kolejka | ||||
|---|---|---|---|---|
| Udinese | 1 - 0 | Atalanta | ||
| Napoli | 0 - 0 | Como | ||
| Cremonese | 1 - 2 | Juventus | ||
| Hellas | 1 - 2 | Inter | ||
| Torino | 2 - 2 | Pisa | ||
| Fiorentina | 0 - 1 | Lecce | ||
| Parma | 1 - 3 | Bologna | ||
| Milan | 1 - 0 | Roma | ||
| Sassuolo | 1 - 2 | Genoa | ||
| Lazio | 2 - 0 | Cagliari | ||
vs Bologna
90
rozegrane1
zdobyte0
zaliczoneZłamanie kości strzałkowej
Powrót: 12 kolejkaZerwanie więzadeł krzyżowych
Powrót: 22 kolejkaUraz kostki
Powrót: 12 kolejkaUraz przywodziciela
Powrót: 12 kolejkaUraz przywodziciela
Powrót: ???Uraz kostki
Powrót: ???
Powracamy z cyklem Zapomniane historie, w którym dziś zajmiemy się sprawa niezwykłej sytuacji do jakiej doszło w meczu z udziałem Parmy, 3 lutego 1985 roku.
Tego dnia, w ramach 20 kolejki Serie B, Parma, na Stadio Tardini, podejmowała Bari. Było to typowe spotkanie Dawida z Goliatem, bowiem Gialloblu z dorobkiem ledwie 10 punktów i brakiem wygranej w 11 kolejnych meczach, zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, zaś Bari biło się o awans i plasowało się na drugiej lokacie. Tym samym ciężko było to myśleć o jakimkolwiek innym wyniku, niż gładkie zwycięstwo gości.
Od samego początku spotkania wszystko układało się po myśli gości, którzy wedle przewidywań mieli przewagę. W 19 minucie sędzia Arcangelo Pezzella, podyktował dla Bari, bardzo wątpliwego karnego, który mógł na dobre ułożyć mecz. Do piłki podszedł najlepszy strzelec zespołu - Edi Bivi, jednak trafił on w słupek i od tego czasu na boisku zaczęły dziać się prawdziwe cuda. W 38 minucie, Parma w zgodzie z powiedzeniem, że niewykorzystane okazję się mszczą, wyszła na prowadzenie za sprawą bramki Gabriele Pina. Gdy Gialloblu zaczynali łapać odpowiedni rytm, a niespodziewane zwycięstwo powoli zaczynało się materializować, boisko owiała gęsta mgła, będąca bardzo popularnym zjawiskiem o tej porze roku w regionie Emilia Romania. Mimo iż widoczność wynosiła praktycznie 0, sędzia Pezzella wbrew zdrowemu rozsądkowi nie przerywał gry, w końcu jednak uległ naciskom i uczynił to między 50 a 55 minutą. Przerwa wedle regulaminu trwać miała pięć minut, jednak ostatecznie przeciągnęła się do 20. Po tym czasie, zawodnicy powrócili do gry, jednak w między czasie powoli zaczynał zapadać zmrok. W związku z tym, iż na ówczesnym Stadio Tardini nie było oświetlenia, w minucie 86, arbiter Pezzella, podjął kolejną kuriozalna decyzję i przerwał zawody. W tym czasie, w regulaminie rozgrywek, nie było przepisu o możliwości dokończenia przerwanego spotkania, tak więc w grę wchodziły dwie możliwości: powtórzenie całego meczu od nowa lub też walkower 3:0 na korzyść Parmy, która na 4 minuty przed końcem wciąż prowadziła 1:0. Ku wściekłości fanów Gialloblu, ostateczny wybór padł na pierwszą opcję. Powtórka meczu miała odbyć się 7 lutego, a w trakcie oczekiwania, na ten mecz, media związane z Parmą, grzmiały iż zespół został okradziony z w pełni zasłużonego zwycięstwa, przez mgłę, ciemności oraz sędziego. Gdzieś w podświadomości zarówno kibiców jak i dziennikarzy była świadomość, że Gialloblu nie są w stanie rozegrać kolejnego tak dobrego meczu, z tak silnym rywalem.

Na szczęście wszystko zakończyło się happy endem. W powtórce meczu, Parma ponownie była w stanie pokazać swoją wyższość nad faworyzowanym Bari. Dzięki bramce zdobytej przez Luciano Facchiniego w 82 minucie spotkania, Gialloblu zwyciężyli 1:0. Dla ekipy z Tardini był to jeden z nielicznych pięknych monnetów w kompletnie nieudanej kampanii 1984/1985, która nawiasem mówiąc, zakończyła się spadkiem do Serie C1
W sezonie 1974/1975 Parma zajęła ostatnie miejsce w tabeli Serie B i spadła do Serie C. W szeregach Crociatich występował wówczas Fabio Bonci, który z dorobkiem 14 goli został królem strzelców drugoligowych zmagań. Jest to jedyny tego typu przypadek w historii włoskiego futbolu, w którym tytuł capocannoniere rozgrywek wywalczył zawodnik spadkowicza.
Komentarze (0)